Thursday 16 February 2012

Evening's gratitiude 16

3 dobre rzeczy:
- bo ja lubie robic z siebie debila w nowych miejscach - przynajmniej, jak okreslila to Julek, ludzie mnie zapamietaja - tym razem bylam na pierwszej lekcji tanca Bolly i bylo fajnie ;
- zjadlam przepysznego paczka (wlasciwie to sie obzarlam barszczem ukrainskim, paczkiem, i faworkami a potem bylo mi bardzo niedobrze i nie moglam tanczyc na zajeciach) ;
- mialam mila i produktywna rozmowe z siostra ;

3 podziekowania:
- za to ze to czasem ja moge pocieszyc swoich przyjaciol i ich rozweselic ;
- za fajna ksiazke, ktora kupilam Mattowi i sama juz przeczytalam - w koncu jutro mu ja wysle ;
- za to ze moj zoladek tak bardzo mnie kocha, i wie, iz ja sie przemeczac nie powinnam, i lepiej dla mnie jesli kurs tanca Bolly po prostu przesiedze na podlodze (wlasciwie to mnie porposil po prostu abym tyle nie jadla, jak zaraz po tym mam zamiar plasac i skakac, bo on chce miec mozliwos pracy w spokoju, a nie w warunkach ekstremalnych) .

***

"I trust my inner wisdom"

Slavemobile

Batman mial swoj specjalny pojazd nazywany Batmobile. Dzis przeczytalam taki oto kawal:

- Why do you call it "The Slavemobile"?
- Cause I drive it to work everyday...

Wydaje mi sie ze bardzo dobrze odzwierciedla to jak wiekszosc z nas pracuje. Zbyt czesto nie lubimy naszej pracy, mamy wrazenie ze to nie jest nasze miejsce, ale musimy oplacac rachunki i inne takie zobowiazania, wiec tkwimi nieszczesliwi bojac sie rozwinac skrzydla. Mam nadzieje ze ja przestane sie w koncu bac i odnajde to co jest dla mnie stworzone!

***

"I trust my inner wisdom"

Daily routine

Mysle, ze powinnam wyjasnic, jak wyglada moj praktycznie kazdy dzien - wstaje kolo 7-7.30 i wlaczam do posluchania L.Hay Morning Affirmation. Trwa ona okolo pol godziny i to moj czas na to aby dojsc do ladu i skladu ze soba po nocy. Jest to monolog L.Hay, ktory ma pomoc dobrze rozpoczac dzien. Po odsluchaniu tego audio wstaje, wyciagam karte ze swoja jedna pozytywna mysla na caly dany dzien, pisze bloga. Potem biore prysznic, jem sniadanie i staram sie do 9.15 wyjsc do pracy (z roznym skutkiem, caly ostatni tydzien wychodzilam po 9.25 co owocowalo mym spoznianiem sie). Jesli wstalam dosc wczesnie i medytacja poranna (nie wiem jak inaczej nazywac monolig L.Hay) oraz afirmacja nie pomogly mi przegnac mysli, mialam ciezki sen itp., to podczas ubierania sie, smarowania kremami i jedzenia zalaczam sobie jeszcze filmik z youtuba "Health & Wellbeing" (oczywiscie L.Hay). Potem w drodze do pracy zalaczam sobie pozytywna muze - na mnie dzialaja wesole utwory z filmow Bollywodzkich, czasem powtarzam sobie w myslach moja ulubiona pozytywna mysl:

"I am powerful and I am loving and I have nothing to fear."
"Jestem silna, jestem kochana i nie mam czego sie obawiac."

W pracy spedzam 10 godzin. Najczesciej jest ciezko. Caly czas kontakt z klientem, ktory tez wlasnie labo co wraca z pracy albo do niej idzie. Ci ludzie tez maja jakies tam problemy i dosc czesto ich humor udziela sie mi. Koncze po godzinie 20.00
Wracajac z pracy staram sie przestac myslec o tym, co negatywnego sie wydarzylo w ciagu dnia. Czasem dzwonie do kolezanki aby sie wygadac, czy pisze emaila aby sie wyzalic. Wyrzucic z siebie te negatywne emocje. Kiedy przychodze do domu jest juz godzina 21.00. Usiluje sie zrelaksowac. Ogladam jakies komedie - seriale komediowe jak "The Big Bang Theory" ("Teoria Wielkiego Podrywu"). Czasem jak mam chec to gotuje obiady na kilka nastepnych dni i mroze w pojemniczkach. Przed snem pisze do przyjaciol i na bolga 3 dobre rzeczy, jakie mialy miejsce w ciagu dnia oraz 3 podziekowania, ktore klebia sie gdzies w sercu. Potem kolo godziny 23.00 klade sie spac wlaczajac sobie do snu kolejny monolog L.Hay Evening Affirmation. Spokojny, cudowny glos pomaga mi zostawic wlasnie przebyty dzien za mna. On juz dobiegl konca i nie ma powodu aby wplywal na moj sen, ktory jest potrzebny mi do zregenerowania moich sil potrzebnych nastepnego dnia.

Jak mam wolne, plan dnia wlasciwie sie nie zmienia. Poza tym, ze nie ide do pracy. Zazwyczaj sprzatam, piore, ide na jakis kurs (byl juz angielski, komputerowy ECDL teraz bedzie taniec), czytam ksiazki, ogladam filmy, gram w gierki (w chwili obecnej klasyke "Heroes") czy ide na kawe z kolezanka, dzwonie do przyjaciol i rodziny. Tak jak teraz - po tym jak zrobilam pranie, pospalam jeszcze dwie godziny prawie i wlasnie wychodze na obiad do polskiej restauracji. No dobra ide na poczki i kawe, obiad to tak przy okazji...

***

"I trust my inner wisdom"

Inner Wisdom

"I trust my inner wisdom"

***

Mysle ze ta afirmacja nawiazuje niejako do wczorajszej. Wczoraj bylo o tym, aby sluchac co usiluje nam powiedziec nasze cialo, ktore chce byc zdrowe. Dzisiejsza afirmacja mowi aby zaufac swej intuicji.

Zaufac intuicji nie jest latwo. Nie kazdy w nia wierzy. Czasem o tym, ze ona miala racje przekonujemy sie po czasie - naczesciej zalujac, ze czegos nie zrobilismy tak jak ona nam podpowiadala. Czemu nie posluchalismy? Ja najczesciej ja odrzucam bo jej po prostu nie ufam, czasem ja slabo slysze, czasem rozsadek jej zaprzecza a spoleczenstwo nakazuje przeciez sluchac glosu rozumu... Czasem dlatego ze uwazam glos swej intuicji po prostu za glupi. Choc tak naprawde, to ja powinnam siebie nazywac glupcem za to ze jej nie slucham.

Intuicja, wydaje mi sie, moze sie przejawiac na rozne sposoby. Czasem jest to przeczucie ze musimy koniecznie zrobic to i to, czasem na odwrot - aby absolutnie czegos nie robic. Czasem usiluje dojsc do glosu poprzez sny. Jesli mi sie zaczynaja snic bliskie mi osoby w realnych sytuacjach (zazwyczaj me sny sa z kosmosu) a dawno nie mialam z nimi kontaktu, to po prostu dzwonie, pisze list czy email z zapytaniem "co slychac. czy wszystko w porzadku". Niestety sama nie slucham swej intuicji podejrzewam tak czesto jak moglabym. Moze tez dlatego, iz w chwili obecnej nie wiem jeszcze czy to co slysze czasem w mej glowie to intuicja, ktora sie o mnie troszczy i chce dla mnie jak najlepiej, czy moze jednak moj Chatterbox - negatywne mysli, ktore w zaowalowany sposob usiluja mnie przekonac, ze sie myle, nie mam racji i w ogole to idiotka ze mnie...

***

W codziennych sprawach slucham swego wewnetrznego przewodnika. Moja intuicja jest zawsze po mojej stronie. Ufam jej i wiem, ze jest ze mna zawsze. Jestem bezpieczna i kochana.

***

"Ufam mojej wewnetrznej madrosci"