Friday 2 November 2012

Summary 09

Minal kolejny miesiac i przyszedl czas na male podsumowanie pazdziernika. 

To moj drugi miesiac w KZ. Mam wrazenie, ze coraz lepiej dogadujemy sie z Lubym, staramy sie poznac siebie lepiej i nauczyc zyc ze soba. Zwiazek to ciezka praca, glownie nad soba oraz nad lepszym poznaniem drugiej osoby. Kazdy z nas ma swoje wady i zalety, gorsze i lepsze dni. Wazne jest aby nauczyc sie poruszac po zawilym labiryncie jakim dla mnie jest zwiazek i mieszkanie razem. Pewne moje cechy, do ktorych wiele osob juz przywyklo i nawet ja przestalam zwracac na to uwage, staja sie czasem czerwona plachta na byczka jakim jest Matt. Czasem jest to tez fakt, ze nasze poczucie humoru sie rozni i Luby nie zawsze wylapie moj sarkazm i ironie w glosie. Zdarza sie to byc przyczyna drobnych nieporozumien... Uczymy sie wszystkiego. Bycia ze soba tez. 

Byl to ciekawy miesiac. Niektore moje znajomosci sie poglebiaja, inne bede musiala albo ukrocic albo urwac calkowicie. Wydaje mi sie, ze Timur poczul do mnie miete. Ostatnio jak sie spotkalismy dziwnie sie zachowywal. Ciagle mialam wrazenie, ze robi jakies male podchody aby mnie albo objac albo pocalowac. Nie czaje czasem mezczyzn. Timur wie, ze mam Matta i wcale sie z tym nie ukrywam... Szkoda mi troszke, bo chlopak jest oczytany i inteligentny, ale nie bede narazac siebie i swego zwiazku dla tej znajomosci. Lubie przebywac za to z Emilyanem, zawsze jest o czym pogadac oraz z Sholpan, choc czasem kobieta jest zbyt zapracowana...
Ciesze sie, ze wzielam udzial w projekcie "30 Days To Change". Mam nadzieje niedlugo usiasc do jego podsumowania. W chwili obecnej od dwoch dni leze w lozku z temperatura i bolacym gardlem... Mam sile tylko na jedno podsumowanie na razie. W skrocie napisze, ze nie zaluje, iz do niego podeszlam. Przyznam sie jednak szczerze, ze mimo wielkich checi i zapalu nie udalo mi sie go trzymac tak restrykcyjnie jak bym chciala... 
Podoba mi sie jesien w Kazachstanie. Moze niekoniecznie juz w Almarasanie (dzielnicy w gorach gdzie mieszkam) bo snieg juz tutaj potrafi spasc i przymrozki tez sa, a ja wciaz bez cieplych butow i kurtki. Podoba mi sie jesien w centrum miasta, gdzie drzewa sa takie kolorowe, trawa jeszcze zielona, slonko ladnie przygrzewa i jest naprawde slicznie. 

Co mi dal miniony pazdziernikowy miesiac? Swiadomosc, ze musze spisywac rzeczy, ktore chce wykonac, czasem rozpisac sobie nawet godzinny grafik. Sa znajomosci wazne, wazniejsze i calkowicie blahe. Cierpliwosc i zrozumienie jest wielka cnota i kazdemu radze ja w sobie szkolic aby byla jak najwieksza. Milosc to nie tylko motylki w brzuchu, to radosc i pewnosc, ze jak sie wroci do domu, to ktos bedzie czekal, ze w nocy jest sie do kogo przytulic, jest kogo poprosic aby poglaskal, to radosc ze mozesz sie kims zaopiekowac, kiedy jest chory, to troska, kiedy ktos za dlugo nie wraca do domu... Pazdziernik uswiadomil mi, ze czasem trzeba pozwolic ukochanej osobie troszke sie odsunac, dac jej przestrzen (np samotne krotkie wakacje). Jest to okres rowniez przeznaczony dla siebie, kiedy mozna porobic rzeczy, na ktore brakuje nam czasu jak jestesmy z partnerem i rodzina... 
Dziekuje za miniony miesiac i licze na to, ze listopad bedzie rownie owocny, i uda mi sie zastosowac nauki zdobyte w pazdzierniku.