Friday 19 July 2013

My Own Personal Confession...

Nadeszla ta wiekopomna chwila, kiedy to musze wyznać, czmu mam takie wielkie luki w blogowaniu... Pora się przyznać a nie zwalać na brak netu, czy lenistwo (ale też dobre wymówki, nie?)

Wiele osób pyta się mnie @czego chcesz od życia. Zazdroszczę osobom, które wiedzą i znają odpowiedź na takie pytanie. Ja nie. Nie mam planu na za 5 lat. Nie mam jakiegoś wielkiego i konkretnego celu do jakiego dążę. Nie wiem co chce robić zawodowo w życiu, bo jest tyle rzeczy sprawiających mi przyjemność i o których marzę, że nie potrafię sie na nic zdecydować : 
- tworzenie stron internetowych (ciągle coś innego, ciągle coś nowego) ; 
- zajmowanie się robótkami ręcznymi (haftowane kartki, wyszywane zakładki na książki itp) ; 
- posiadanie własnej kawiarni w stylu toskańsko-prowansalkim (właściwie to to jedno i to samo, Prowansja jeszcze 150 lat temu była częścią Włoch i jest bardzo, ale to bardzo podobna do Toskanii) ; 
- pracowanie w firmie zajmującej się dekorowaniem sal na przyjęcia (po prostu tworzenie nowych aranżacji, zawsze mnie to pociągało i chciałam spróbować swoich sił w tej dziedzinie) ; 
- tworzenie wystroju wnętrz, moje największe i niespełnione marzenie swego czasu - architektura wnętrz (o którym znowu zaczynam myśleć ostatnio) ; 

To tak jak z tą krótkim wierszykiem a o osiołku Aleksandra Fredry, na pewno wiele z was go zna :
Osiołkowi w żłoby dano,
 W jeden owies, w drugi siano.
 Uchem strzyże, głową kręci.
 I to pachnie, i to nęci.
 Od któregoż teraz zacznie,
 Aby sobie podjeść smacznie?
 Trudny wybór, trudna zgoda —
 Chwyci siano, owsa szkoda.
 Chwyci owies, żal mu siana.
 I tak stoi aż do rana,
 A od rana do wieczora;
 Aż nareszcie przyszła pora,
 Że oślina pośród jadła —
 Z głodu padła.

Zaczynam rozumieć osiołka... Czuję się w chwili obecnej bardzo podobnie. Nie wiem czego chce i gdzie chcę iść dalej. Jedyne co wiem, to moje najskrytsze i największe marzenie - posiadanie własnej rodziny w postaci osobistego (nie cudzego) męża i dwójki dzieci (też wolałabym osobiste), jakiegoś kota (tak, osobistego dachowca), małego domku z ogródkiem (równiez wolałabym aby należał do mnie a nie do banku)... Na domek trzeba jednak zarobić i znów wracamy do pkt wyjścia - JAK (wygrać w totka też jakieś rozwiązanie) ... Z tej właśnie mniej więcej przyczyny przez ostatnich parę miesięcy milczę. Usiłuję odpowiedzieć sobie na parę pytań.

Mam plany miesięczne i tygodniowe, ale ostatnio coraz więcej osób chce wiedzieć jaki jest mój cel życiowy, a ja odpowiedzi na to pytanie nie potrafię udzielić jednoznacznej. A nikt nie rozumie mojej chęci posiadania własnej, osobistej, prawdziwej i cholernie szczęśliwej rodziny. I tu pada pytanie, czy mężczyzna z którym jestem się na to na pewno nadaje, ale to już temat na oddzielny post i oddzielne rozważania...
Pozdrawiam
Jyotika

Sunday 14 July 2013

Nice Nice 2

Nicea jest niezwykłym miastem i bardzo lubię mieszkać daleko od centrum (z jednej strony :P). Mam tutaj ciszę i spokój przez większość dnia (poza robotnikami przez 6 dni w tygodniu i czasem zdarzy się korek uliczny niedaleko mego domu i strasznie trąbią wtedy jeden na drugiego). Pogoda jest niesamowita. Czasem rankiem jest pochmurno, ale dość szybko się rozpogadza. Temperatura jest dość wysoka jak na nasze polskie warunki, bo około 30 stopni każdego dnia, czasme troszkę więcej. Mają tutaj komary, które ostatnich parę nocy z rzędu nie daja nam spać (mieszkanie jest za wysokie aby skakac pod sufitem i je tłuc) więc jeśli ktoś zna jakiś dobry sposób na skuteczne sie ich pozbycie nocą (świeczki? konkretny zapach?) to będę wdzięczna - jest za gorąco  więc zamykanie okna na noc odpada (a włąsciwie nie okna tylko 3 podwojnych drzwi balkonowych)... 

Uwielbiam tutejszą architekturę, ciepłe kolory budynków, urocze zakamarki, wąskie uliczki, dużo tarasów i balkonów, pełno schodów (czasem mogą człowieka zamczyć tymi schodami), wielkie okna i duże pokoje, piękne gzymsy, wszelakie zdobienia budynków płaskorzeźbami. Po prostu jestem tym bardzo oczarowana. Uwielbiam tę pogodę - ciepłą i słoneczną, aż chce się spędzić cały dzień w parku czy zwiedzać miasto. Po paru miesiącach zimy i nizbyt ciepłym pobycie w UK i PL taka temperatura to bardzo miła odmiana. Mam pełno energii (o ile ich schody mnie nie wykończą) i naprawdę po prostu jestem tutaj bardzo szczęśliwa. Uwielbiam ich styl życia - nigdzie się nie śpieszą, przerwa obiadowa to z reguły 2 godziny (część sklepów jest wtedy zamykana), dużo wina i owoców morza jak przystało na rejon - Prowansję i miasto leżące nad morzem, kawa jest kawą - mocna z silnym aromatem, nawet latte czy cappuccino jest dość mocne. Uwielbiam ich jarmarki - 3 w ciagu dnia w tym samym miejscu ale rożne. Rankiem jest warzywno-kwiatowy, popołudniami - coś w rodzaju różnych staroci, antyków (bardzo drogi), a pod wieczór wszystkiego po troszku - tutaj torebki, tutaj mydełka, wyroby skórzane, lniane sukienki itp. 

Nicea bardzo mnie zachwyca i mam nadzieję, że nie jest mi dane widzieć ja po raz ostatni. 
Pozdrawiam
Jyotika