Friday 11 January 2013

Summary 10

Rozleniwiłam się w tej Polsce, podczas swego Świątecznego "urlopu od urlopu". Wynikiem tego, podsumowanie Grudnia 2012 ukazuje się włąściwie w połowie stycznia! 

Nawet nie sądziłam, że trzymanie się pewnych zasad i schematów przebiega zupełnie inaczej w zależności od warunków jakimi na dany moment dysponujemy.
Jak mieszkałam sama w Londynie z łatwością przychodziło mi wstawanie rano, sięganie po afirmacje, medytacje, bloga. Nie miałam co prawda czasu na czytanie (a może raczej już brak chęci czasem) i jakoś znajomych było mniej, więc nawet w dni wolne od pracy łatwiej mi było skupić się na sobie i swym rozwoju.
Kiedy przeniosłam się do Almat i zamieszkałam z Mattem, na nowo musiałam jakoś zorganizować sobie swój schemat dnia codziennego aby znaleźć czas na wszystko. Bywały od tego odstępstwa i czasem zapominałam o afirmacji czy medytacji. Nie było to jednak za często i pod koniec udało mi się jakoś to wszystko ogarnąć i zorganizować czas dla siebie, partnera oraz nowo poznanych znajomych.
Kiedy jednak przyleciałam do Polski na Święta, praktycznie wszystko poszło w kąt. Przez ten cały okres czasu aformowałam prawie codziennie (czasem z braku dostępu do internetu nie udostępniałam dziennej afirmacji na swym drugim blogu). Niestety medytować zdarzyło mi się tylko ze dwa razy. A co do bloga - sami widzicie. Brak postów!
Nie to, że nie miałam pomysłów ale raczej brak chęci na zorganizowanie czasu. Ciągle gdzieś latałam, albo nadrabiałam zaległości telewizyjno-kanapowe. Do tego jadłam i piłam i jadłam i piłam. Efekt - nawet nie chcę wchodzić na wagę!
Nie to, że żałuję tak spędzonego czasu - nie uważam go za zmarnowany. Spędzam czas z przyjaciółmi i rodziną. Codziennie gdzieś wychodzę albo jadę na pare dni to do jednej, to do drugiej koleżanki (mieszkają poza moją miejsowością), do tego sprawy wizowe w Warszawie. I tak dzień za dniem odkąd tylko przyjechałam. Siedząc w domu spędziłam całkowicie może ze dwie doby. Moje dni wyglądały do tej pory mniej więcej tak : rano wstawałam, jadłam jakieś śniadanie, obejrzałam parę seriali, potem wczesny obiad i wychodziłam na miasto lub do koleżanki, wracałam późnym wieczorem tylko po to aby położyć się spać. Strasznie się cieszę, ze spędzonego czasu z przyjaciółmi i rodziną, ale zaczyna mi brakować w tym wszystkim czegoś (nie mówiąc już o przybraniu maleńkim na wadze...). Postaram się jakoś zorganizować przez weekend i obmyślić plan wzięcia się za siebie! 

A jak wam minęły Święta? Jakieś mniejsze bądź większe odstępstwa od reguł?