Saturday 25 May 2013

Family...

Dzisiaj będzie krótko... 
Moja mama wyjechała za tatą na drugi koniec Polski. Opuściła swoją najbliższą rodzinę - 2 braci i 2 siostry, plus ich partnerzy, dzieci, mamę itp. Skutkiem tego było, że ja i moja siostra mamy słabszy kontakt z tą częścią rodziny. Jak byliśmy mniejsi spędzaliśmy u babci i mamy rodziny każde wakacje. Z czasem, w sumie jak byłam w liceum, kontakt zaczął się urywać. Teraz o ile siostra dalej stara się tam jeździć co parę lat - szczególnie że w chwili obecnej ma bliżej, o tyle ja mieszkając od paru lat za granicą nie mam takiej możliwości - jak przyjeżdżam na kilka dni, wolę je spędzić z mamą i tatą w rodzinnym mieście.Ostatni raz widzieliśmy się 3 lata temu na babci urodzinach, kiedy to wszyscy zjechaliśmy do babci na krótkie urlopy.
Teraz znowu spotkałam się z siostrami, kuzynami, ciociami, wujkami itp. Niestety z powodu bardzo smutnej okoliczności - zmarł mamy brat. Podróż na drugi koniec Polski zajęła nam cały dzień. Jako, że ja nie muszę się spieszyć do pracy, zostałam parę dni dłużej u jednej z sióstr ciotecznych. Powiem tyle - wcale nie czuję, jakby mnie nie było tutaj kilka lat! Szkoda, że spotkaliśmy się w takich okolicznościach, ale możliwe że bez niej, minęłoby kilka lat zanim znowu bym odwiedziła te strony... 
A jak u was z tm jest? Jak daleko macie do babć, wujków, rodziny??? 
Pozdrawiam
Jyotika

Thursday 16 May 2013

Be ready...

Na zmiany trzeba być gotowym, inaczej nie przekonamy się do nich. Ważne jest również mieć kogoś, kto pomoże nam przejść przez pewien proces zmian, kto czasem nam da kopa albo powie "stop, nie jesteś na to gotów", kto pomoże nam czasem zrozumieć nasze uczucia albo pokaże nam daną sytuację z innej strony, z punktu widzenia obserwatora danego wydarzenia itp. 
Ostatnio miałam długą rozmowę z przyjaciółką, która jak wiele z nas potrzebuje zmian, nie na wszystko jest jeszcze jednak gotowa. Jest bardzo religijną osobą i od czasu do czasu jeźddzi na różne rekolekcje, oraz jeszcze niedawno należała do jednej z grup katolickich, gdzie miała swojego "opekuna", który ją bardzo dobrze znał, wiedział z czym miała problemy, wspierał kiedy miała zły dzień, wysłuchał, pomógł itp. Pewnego razu pojechała na dłuższe rekolekcje terapeutyczne. Na owych rekolekcjach nie zostali jednak przydzieleni opiekunowie, którzy pomogli by uporać się z pojawiającymi się podczas zajęć emocjami, niepewnością, lękiem. Koleżanka nie była w stanie sobie z tym poradzić, pojawiło się w niej wiele negatywnych i ciężkich emocji, o których z nikim nie mogła porozmawiać. Jak wróciła z rekolekcji, usiłowała porozmawiać ze swoim opiekunem z grupy katolickiej, o tym, że źle się po nich czuje. Niestety spotkała się z niezrozumieniem i jak mi powiedziała, cała grupa powoli się od niej odwróciła. 
Owszem znam przyjaciółkę bardzo dobrze i wiem, że uwielbia obwiniać innych za wszystko co jej się przytrafia. Wiem również iż całkowicie nie była gotowa na rekolekcje w jakich uczestniczyła. Dziwię się, że opiekun religijny jakiego miała nad sobą jej nie uprzedził, nie powiedział, że może to nie jest jej czas na to... Ewentualnie czemu jej nie wysłuchał po rekolekcjach, nie porozmawiał z nią, nie wsparł... 
Czasem nie jesteśmy gotowi na jakieś wydarzenie, temat rozmowy / zajęć / terapii. Dobrze by było mieć kogoś, kto nas wesprze, doradzi i pomoże. Kiedy jest się daleko stąd nie zawsze można to zrobić. 
Ja do rozmowy o mamie przygotowywałam się przez prawie rok terapii. Pierwsze rozmowy o nas zaczęły sie po 10 miesiącach dopiero bo dopiero wtedy byłam na to gotowa emocjonalnie a i tak po pierwszej rozmowie, dotyczącej dzieciństwa rodziców przepłakałam 3 dni bo było mi tak ciężko... Ale ja byłam do tej rozmowy przygotowywana i miałam z kim podzielić się moimi emocjami po rozmowie. 
A jak to było u Was? Potraficie sami wyczuć czas na konkretne rozmowy, zmiany, wydarzenia? Czy może macie kogoś, z kim możecie o tym porozmawiać, kto wam doradzi i pomoże? 
Pozdrawiam
Jyotika

Sunday 12 May 2013

Summary 12 and 13

Ominęłam dwa podsumowania miesięczne. Nie dlatego, że nic sie nie działo, ale dlatego, że w kwietniu brakowało mi mobilizacji aby to zrobić. Bardzo mi tego brakowało. Tęskniłam za pisaniem, ale miałam poczucie totalnej pustki w głowie. Brak pracy Lubego dawał mi się we znaki i popadłam w marazm i małą apatię co do pisania, dzielenia się swoimi przemyśleniami itp. Nie wyrobiłam w sobie nawyku pisania postów wcześniej. Zawsze piszę posty na chwilę obecną i właśnie czasem takie sa o to efekty - w chwilach braku weny, nawet jeśli mam parę pomysłów na posty, to nic się nie pojawia. Postaram się z tym zawalczyć w przeciágu najbliszych paru miesięcy. Mam wiele pomysłów - mój zeszyt z propozycjami na posty jest zapisany, ale nie potrafię się zmobilizować aby zacząć je przenosić na bloga.


Marzec i kwiecień częściowo minęły mi na korepetycjach. Uwielbiam je robic i naprawdę miałam frajdę przygotowując materiały na zajęcia, szukając nowych ćwiczeń, przygotowując testy itp. Podobało mi się zarówno uczyc dzieciaki jak i dziewczyny. Matt stracił pracę i mi udzieliła się częściowo jego apatia - on całe dnie spędzał na narzekaniu i spaniu, szukaniu nowej pracy, a ja miałam chęci tylko na korepetycje. Cała reszta zeszła na dalszy plan i lepsze czasy...

Doświadczenie z korepetycjami dało mi pomysł aby zrobić sobie w Aglii kurs TEFL / TEOFL albo CELTA. Zależy ile będę miała pieniędzy i wolnego czasu. Mi by bardziej zależało na CELTA - jest lepszy, ale znacznie droższy i zajmuje około miesiąca codziennych zajęć na uczelni (ewentualnie pół roku lub rok zajęć on-line). TEFL / TEOFL to z reguły jest kurs 2 lub 3dniowy, znacznie tańszy (też można robić kilkumiesięczny on-line). Wszystko zależy od tego ile czasu spędzę w Londynie po powrocie z Polski.
Do tego bardzo bym chciała pojechać na Walię albo do Kornwalii. Jeszcze dokładnie nie wiem. Wszystko zależy od tego ile czasu spędzę w Anglii, jakie środki finansowe będę miała do dyspozycji i czy będę miała kogos do towarzystwa.

Mam jeszcze troszkę czasu na przemyślenia i nowe plany. Do końca maja będe w Polsce, potem Londyn na czas nieokreślony. W tym czasie mam zamiar sie zająć w przeciągu najbliższych trzech tygodni na swoje przemyślenia odnośnie najbliższego roku...
Pozdrawiam
Jyotika