Thursday 16 February 2012

Daily routine

Mysle, ze powinnam wyjasnic, jak wyglada moj praktycznie kazdy dzien - wstaje kolo 7-7.30 i wlaczam do posluchania L.Hay Morning Affirmation. Trwa ona okolo pol godziny i to moj czas na to aby dojsc do ladu i skladu ze soba po nocy. Jest to monolog L.Hay, ktory ma pomoc dobrze rozpoczac dzien. Po odsluchaniu tego audio wstaje, wyciagam karte ze swoja jedna pozytywna mysla na caly dany dzien, pisze bloga. Potem biore prysznic, jem sniadanie i staram sie do 9.15 wyjsc do pracy (z roznym skutkiem, caly ostatni tydzien wychodzilam po 9.25 co owocowalo mym spoznianiem sie). Jesli wstalam dosc wczesnie i medytacja poranna (nie wiem jak inaczej nazywac monolig L.Hay) oraz afirmacja nie pomogly mi przegnac mysli, mialam ciezki sen itp., to podczas ubierania sie, smarowania kremami i jedzenia zalaczam sobie jeszcze filmik z youtuba "Health & Wellbeing" (oczywiscie L.Hay). Potem w drodze do pracy zalaczam sobie pozytywna muze - na mnie dzialaja wesole utwory z filmow Bollywodzkich, czasem powtarzam sobie w myslach moja ulubiona pozytywna mysl:

"I am powerful and I am loving and I have nothing to fear."
"Jestem silna, jestem kochana i nie mam czego sie obawiac."

W pracy spedzam 10 godzin. Najczesciej jest ciezko. Caly czas kontakt z klientem, ktory tez wlasnie labo co wraca z pracy albo do niej idzie. Ci ludzie tez maja jakies tam problemy i dosc czesto ich humor udziela sie mi. Koncze po godzinie 20.00
Wracajac z pracy staram sie przestac myslec o tym, co negatywnego sie wydarzylo w ciagu dnia. Czasem dzwonie do kolezanki aby sie wygadac, czy pisze emaila aby sie wyzalic. Wyrzucic z siebie te negatywne emocje. Kiedy przychodze do domu jest juz godzina 21.00. Usiluje sie zrelaksowac. Ogladam jakies komedie - seriale komediowe jak "The Big Bang Theory" ("Teoria Wielkiego Podrywu"). Czasem jak mam chec to gotuje obiady na kilka nastepnych dni i mroze w pojemniczkach. Przed snem pisze do przyjaciol i na bolga 3 dobre rzeczy, jakie mialy miejsce w ciagu dnia oraz 3 podziekowania, ktore klebia sie gdzies w sercu. Potem kolo godziny 23.00 klade sie spac wlaczajac sobie do snu kolejny monolog L.Hay Evening Affirmation. Spokojny, cudowny glos pomaga mi zostawic wlasnie przebyty dzien za mna. On juz dobiegl konca i nie ma powodu aby wplywal na moj sen, ktory jest potrzebny mi do zregenerowania moich sil potrzebnych nastepnego dnia.

Jak mam wolne, plan dnia wlasciwie sie nie zmienia. Poza tym, ze nie ide do pracy. Zazwyczaj sprzatam, piore, ide na jakis kurs (byl juz angielski, komputerowy ECDL teraz bedzie taniec), czytam ksiazki, ogladam filmy, gram w gierki (w chwili obecnej klasyke "Heroes") czy ide na kawe z kolezanka, dzwonie do przyjaciol i rodziny. Tak jak teraz - po tym jak zrobilam pranie, pospalam jeszcze dwie godziny prawie i wlasnie wychodze na obiad do polskiej restauracji. No dobra ide na poczki i kawe, obiad to tak przy okazji...

***

"I trust my inner wisdom"

No comments:

Post a Comment