Sunday 3 June 2012

Weekly's Evening Gratitude 01

Ten tydzien minal dosc szybko, prawie niezauwazenie. Co dobrego mnie spotkalo? 

Zaczelam urlop w Polsce! 
Jak przylecialam do Gdanska, zobaczylam na lotnisku rodzenstwo - okolo 5 lat - brat z siostra (chlopiec wydawal sie byc starszy) szli trzymajac sie za rece, u chlopca w drugiej raczce byl jeszcze pluszowy mis. Bylo to takie niespotykane i urocze, dawno nie widzialam rodzenstwa trzymajacego sie za rece. 
Spedzilam prawie 3 dni z siostra (glownie szukajac sukienki na wesele), ale mialysmy tez czas wyjsc na obiad, kawe, zwiedzic Twierdze Wisloujscie, pojsc do kina i na piwo. Bylo bardzo fajnie. 
Jak bylysmy w jednej restauracji naprzeciwko nas jadla para - przyszli rodzice. Kobieta w dosc zaawansowanej ciazy przechodzila kolo meza chcac isc do toalety, ten nachylil sie i pocalowal ja w brzuch z malenstwem. Byl to super widok. Widac bylo, ze to malenstwo jest naprawde wyczekiwane z utesknieniem i rodzice sa ze soba bardzo szczesliwi. 
Luby pisze i teskni - przed mym wyjazdem wyrazil obawe, iz calkowicie zapomne nie tylko jezyk angielski ale i jego. Odparlam ze zawse moze mi o sobie przypominac,z czego on chetnie korzysta Nie moge sie doczekac jak tutaj przyjedzie i sie zobaczymy... 
Zostalam sama w domu, mama w pracy, wiec skorzystalam z okazji i wzielam sobie dluga przyjamna kapiel w wannie. 
Po poludniu mialam mile spotkanie z przyjaciolkami - Wieczor Wzajemnej Adoracji, podczas ktorego zrobilysmy sobie mile kartki z naszymi cechami, pozytywnymi cechami, jakie inni w nas widza... Bylo naprawde miloi fajnie. 

Z niecierpliowscia czekam na kolejny tydzien i wesele przyjaciolki... 
 

No comments:

Post a Comment