Friday 17 February 2012

Blame

"There is no blame"

***

Czesto uwzamy, ze zawsze ktos jest winny. Nawet nie to, ze my sami. Za nasze male i duze niepowodzenia obwiniamy albo innych, albo wlasnie siebie. Z ksiazek Susan Jeffers i medytacji Louise Hay zaczynam uczyc sie coraz to nowych rzeczy.

Po pierwsze - nie istnieje coc takiego jak "niepowodzenie". Zawsze z kazdej sytuacji mozemy nauczyc sie wyciagac dobre doswiadczenia. Na kazde wydarzenie mozemy spojrzec nie przez pryzmat dobrego / zlego ale przez pryzmat jakie korzysci dana sytuacja ma. A zawsze i wszedzie sa korzysci. Czasem mniejsze, czasem wieksze, ale korzysci sa zawsze.

Po drugie - nie ma sensu obwiniac siebie czy inych. Zarowno inni jak i my zrobili wszystko, co byli w stanie na dany moment. Moze nie chcielismy zrobic wiecej, bo cos innego uwazalismy w danym momencie za wazniejsze. Inni mogli miec tak samo - nie chcieli. Moze nie moglismy, bo nie wiedzielismy jak to dobrze zrobic. Inni mogli tez nie wiedziec.

Po trzecie - wziac odpowiedzialnosc za swe decyzje. To tylko i wylacznie Twe zycie. I jak mowi stare polskie przyslowie : "jak sobie poscielesz, tak sie wyspisz".

***

Ja dosc dlugo za kazde swoje niepowodzenie i zla sytuacja obwinialam moja "toksyczna" mame. Dosc dlugo uwazalam, ze wszystko to jej wina. Dzieki terapi, dzieki poznaniu paru wspanialych osob i przeczytaniu paru ksiazek zaczynam rozumiec wiecej. Uswiadomiono mi, ze moja mama chciala dla mne jak najlepiej. Ze na swoj dziwny dla mnie i pokretny sposob, ona mnie kocha. Ze nikt jej wczesniej nie nauczyl jak kochac bez wyrzytow, jak kochac bez wpedzania w emocjonalna wine drugiej osoby, jak kochac zdrowa, prawdziwa miloscia. Moi oboje rodzice pochodza z niepelnych rodzi. Tata wychowywal sie bez mamy (mial macoche, ktora nie byla zbyt dobra opiekunka). Mama nie miala ojca. Zadne z nich nie wiedzialo jak wyglada szczesliwa, zgodna, pelna rodzina. Starali sie zyc jak najlepiej. Oboje mieli wielkie oczekiwania i wymagania. Nie wiem gdzie lezy ich blad, czemu ich zwiazek sie rozpadl, dlaczego przestali sie kochac, dlaczego ciagle im bylo za malo i nie doceniali jeden drugiego. Teraz wiem tylko ze oboje mnie kochali. Chcieli dla mnie i dla mej siostry jak najlepiej. Starali sie. Ja z perspektywy czasu widze ich niedociagniecia. Ale me zadanie polega na tym, aby przestac ich obwiniac za wszystko. I pokochac ich na nowo miloscia pelna, zdrowa, bezgraniczna, bez pretensji i zalow. Chce wziac odpowiedzialnosc za swe zycie...

***

Przestaje obwiniac innych i siebie. Wszyscy postepujemy najlepiej jak mozemy, poslugujac sie zrozumieniem, wiedza i swiadomoscia rzeczy jaka w danym momencie posiadamy.

***

"Nikt nie jest winny"

No comments:

Post a Comment