Sunday 24 February 2013

Weekly's Gratitude 04/2013

W tym tygodniu przez większą część czasu towarzyszyła mi lekko melancholijna Alanis Morisette "That I would be good" . Uwielbiam ten utwór. Mogłabym go słuchać godzinami (co czasem robię). Alanis śpiewa w nim, że nawet jeśliby przytyła na wadze, nie byłaby dalej królową, czy miałaby zły humor, to wciąż byłaby dobra i byłaby kochana ("odwrócony tryb warunkowy" - That I would be fine even if I went ban­krupt / If I went bankrupt I would be fine.) . Podobają mi się te słowa. Uważam, że każdy z nas zasługuję na bezwarunkową miłość, oraz bezwarunkowo powinien być dobry dla innych... 


Dziękuję za miniony tydzień. Ciesze się, że ciągłe przybywa mi nowych "uczniów", mam nadzieję, że podołam pokładanym we mnie nadziejom z ich strony. Bardzo mi się to podoba, przygotowywania do zajęć, tłumaczenie, robienie z nimi ćwiczeń. Dzięki temu ja sama się rozwijam również! Na razie to w sumie początki, więc wszystko jest łatwe i przyjemne. Mam nadzieję, że takie pozostanie. 
Cieszę się, z każdego wyjścia z Lubym czy samodzielnie do miasta. Nie jest łatwo, mieszkając tak daleko od centrum, dlatego każde wyjście staram się wykorzystać jak najlepiej. Spotkać się ze znajomymi, czy załatwić najpilniejsze sprawy. Nigdy nie wiem, kiedy następnym razem będę w mieście. 
Dziękuję, za dobre jedzenie. Uwielbiam gotowac, ale lubię też wyjść gdzieś zjeść coś dobrego i nie martwić się potem o sprzątnięcie po gotowaniu (moja kuchnia wygląda jakby przeszło przez nią tornado, nawet jak robię zwykłą jajecznicę). 
Dziękuję za to, że mam ciepło w domu, jest woda (przez trzy dni były braki w dostawie, właściwie to jej nie było, odzyskaliśmy dziś), jest internet (z przerwami, ale mogłoby go nie być w ogóle), jest elektryczność... Cieszę się, z rozwoju, postępu przemysłowego jakiego dokonaliśmy, a który umożliwił nam posiadanie tego wszystkiego. Dziś mieliśmy z Lubym rozmowę o tym. On się dziwi, czemu w XIX wieku rozwój nastąpił praktycznie w przeciągu 50 lat, a teraz mamy XXI wiek, a wszystko stoi w miejscu. Uważa, że przy dostępnych zdobyczach cywilizacyjnych postęp powinien być piorunujący (czyt. zasiedlenie Marsa powinno niedługo nastąpić) a argumenty w stylu "ogromne zapotrzebowanie finansowe" (czy brak warunków atmosferycznych na Marsie) nie jest dla niego żadnym argumentem (bo przecież jak zasiedlano Amerykę, to tam też nie było dogodnych warunków - podróż długa, drewnianymi statkami, zaczynanie od zera wszsytkiego, początkowe życie w drewnianych chatach, gdzie w Wielkiej Brytanii wszystko już było murowane itp itd)... 
Dziękuję za miłe spotkanie ze znajomymi z klubu AIWC. Fajnie było zobaczyć się z nimi po prawie trzech miesiącach! Nawet nie sądziłam, że tyle czasu upłynęło! Dobrze nam sie rozmawiało, teraz tylko wypadałoby  wziąć się do pracy i zacząć redagować gazetkę AB ! 
Wiecie czego tylko nie lubię? Że dni tak szybko lecą. Niedawno był poniedziałek!!! 
Pozdrawiam
Jyotika

No comments:

Post a Comment