Monday 3 September 2012

Weekly's Evening Gratitude 10


Mialo byc wczoraj, ale mialam ciezka rozmowe z Lubym i wylecialo mi z glowy. Zycie we dwoje wcale nie jest tak latwe jak by sie wydawalo, jak sobie wyobrazamy. Nie sadzilam, ze tyle moich wlasnych wyobrazen o zyciu we dwoje jest wyssanych z palca, albo ze to niezupelnie tak wyglada - sprawy zawodowe, prywatne, nawet intymne... Wiem jednak, ze "it is all happening perfectly". 

***

Za co moge podziekowac ostatnio? Za to, ze ciagle sie ucze, wyprowadzam czasem sama siebie z bledu, a czasem inni sa na tyle mili, aby mi w czyms pomoc. Ciesze sie, ze udaje mi sie poznawac nowych ludzi (Emil i Timur, obaj z Almat, chetnie mi pokazuja "co z czym"). Dziekuje za to, ze mam co jesc i pic - Matt ciagle gada, ze zbliza sie Armageddon i robimy zapasy (powaznie - w szafce pelno puszek i konserw mamy). Ciesze sie, ze ludzie ktorym na mnie zalezy znajduja czas aby ze mna popisac, pogadac, wyslac emaile czy dwa. Dziekuje za dobry sen - pierwsze noce w nowym miejscu i nowym twardym lozku nie nalezaly do przyjemnych, ale pare ostatnich jest calkiem znosnych. Ciesze sie, ze ciagle do glowy wpadaja mi nowe pomysly (np. o nowym blogu o Almatach). Dziekuje za cierpliwosc, jaka oboje z Mattem mamy do siebie, wiare w to, ze bedzie dobrze. Dziekuje za to, ze dane mi bylo spedzic pare milych dni na slodkim "nic-nie-robieniu". Ciesze sie, ze bylo mi dane zakosztowac prawdziwego lata - moje pierwsze dni w Kazachstanie byly niezlwykle cieple, sloneczne, jasne. Bylam dwa razy w pobliskim parku wodnym, pare razy spacerowalam po zwyklych parkach miejskich (ogromne), udalo mi sie pojsc na lody. Ciesze sie, ze postanowilam pojsc na pierwsze spotkanie dziwnie brzmiacej organizacji "Almaty International Women's Club". W sumie od razu zglosilam sie do pomocy przy organizacji malego miesiecznika i strony internetowej. Staram sie wierzyc, iz nie porwalam sie z motyka na slonce... 
Naprawde moje pierwsze dni w Kazachstanie sa fantastyczne (z malymi przerwami, ale one dodaja tylko smaczku zyciu)... Wierze, ze kazdy nastepny bedzie jeszcze bardziej udany. 

***

It is all happening perfectly! 

2 comments:

  1. No i oto prawdziwa fearlancerka! Fantastycznie sobie radzisz i super ze poznajesz nowe terytoria. I te fizyczne i te 'zyciowe' Armageddon powiadasz...kto wie kto wie. Najwazniejsze ze wiesz ze sobie poradzisz. Z konserwami czy bez:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzieki Anno Z. Podejrzewam, nie - jestem pewna na 100%, ze gdyby nie Twe warsztaty - nigdy bym na cos takiego sie nie zdecydowala! Widzialabym za duzo watpliwosci a za malo szans. dzis wiem, ze wszedzie sa same orzysci, same szanse, od nas zalezy tylko ich wykorzystanie :)
      P.S. Sukcesywnie dokupujemy nowe konserwy :)

      Delete