Normalnie te tygodnie mijaja zabojczo. Jeden za drugim dosc szybko. Nawet sie nie obejrzalam a tutaj kolejny sie skonczyl.
Co dobrego? Wiele fajnych rzeczy.
Spadl pierwszy snieg w Almarasanie. Wygladal slicznie i uroczo - rankiem jak musialam wyjsc na dwor juz tak fajnie nie bylo ale to dlatego, ze nie jestem przygotowana jeszcze na taka pogode - nie mam cieplych butow i kurtki, nie mowiac juz o czapce i rekawiczkach.
Bycie slomiana wdowa pozwolilo mi na wiele fajnych rzeczy, w tym najwazniejsza - sluchanie rankiem Radiowej 3. Lubie sluchac tej stacji wlasnie rankiem, a za bardzo nie moge, bo Matt polskiego nie rozumie i nie chce sluchac. Poza tym, moge sobie chodzic caly dzien z tlusta Mascia z Witamina A i sudokremem na buzi i nie przejmowac sie kto i jak mnie zobaczy, bo nikt nie zobaczy. Moge tez w koncu zrobic wieksze porzadki i przeprowadzic mala reorganizacje domowych rzeczy, bo Luby nie bedzie mi w tym przeszkadzal. Moge w koncu pograc sobie spokojnie w swoje gry, nie slyszac jego komentarzy, ze "moglabym zajac sie czyms bardziej produktywnym" w czasie, kiedy on sam sobie siedzi i pogrywa na swym iPadzie.
Udalo mi sie znalezc fajnego bloga o domowych sposobach na ladna cere czy rece. Sa to proste recepty "dla leniwych" i zawsze czegos takiego szukalam i ciesze sie, ze w koncu udalo sie znalezc.
Ciesze sie, ze udalo mi sie spotkac z Natalia i Emilijanem. Bylo fajnie i milo, nowe pomysly, dobre rady. Udalo mi sie kupic nowa ksiazeczke dla siebie, oraz kalendarz dla Sholpan - taki maly organizer. Sama podrozowalam tez metrem - trafilam na stacje z roznych czesci miasta, co przy mojej orientacji w terenie jest cudem. Bardzo sie ciesze ze udaje mi sie powoli opanowywac publiczne srodki transportu.
Powoli organizuje sobie prace nad nowym wydaniem gazetki. Na razie zbieram informacje i zdjecia. Kolekcjonuje. W przyszlym tygodniu zajme sie ukladaniem i sortowaniem wszystkiego. Ciesze sie, na sama mysl o tym. Bardzo mi sie podoba ta praca.
Zanim zostalam slomiana wdowa, spedzilam pare uroczych chwil z Mattem. Bylismy na milym krotkim spacerze, na smacznym jedzonku i kawie, spedzilismy pare milych chwil w domu. Dziekuje za jego czas, poczucie humoru i mile slowa. Dziekuje za jego sms z Dubaju, ze teskni.
Dziekuje za to, ze mam co jesc, gdzie spac, ze moge widziec i ogladac filmy, ze moge sluchac dobrej muzyki. Dziekuje za to, ze mam dwie nogi i moge chodzic. Cieszie sie, ze mam dwie rece, dzieki ktorym moge pisac i malowac. Dziekuje za wszystko co otrzymuje!
Pochwała życia:) Pieknie ;) czytało się z przyjemnością :)
ReplyDeleteDziekuje bardzo :) W chwili obecnej nie wyobrazam sobie zadnego dnia bez takiej oto pochwaly zycia! Polecam kazdemu!
DeletePodziwiam Cię za to docenianie wszystkiego. Można się tego nauczyć, czy trzeba z tym czymś przyjść na świat? :)
ReplyDeleteOczywiscie, ze mozna sie tego nauczyc! Ja zaczelam od pisania 3 rzeczy za jakie jestem wdzieczna i 3 dobrych rzeczy jakie mi sie przydarzyly w danym dniu. Na poczatku bylo ciezko (popatrz w me archiwum - luty kazdy dzien) i dretwo, teraz jest latwiej. Codziennie w swym zeszycie wypisuje 3 podziekowania za kazdy dzien, moje male radosci (nawet jak sie posprzeczam z Lubym), a raz w tygodniu dluzsza wypowiedz :) Wszystkiego mozna sie nauczyc!Powodzenia :)
DeleteWitaj, bardzo podoba mi się pomysł na 3 rzeczy za które jesteś wdzięczna i 3 dobre rzeczy jakie się wydarzyły danego dnia :) - zainspirowałaś mnie :)
ReplyDeleteCzytam właśnie Twoje archiwum i podziwiam Cię za tak odważną decyzję czyli przeprowadzkę na wschód. Będę Cię czytać :)
Pozdrawiam!
Ciesze sie ze zainspirowalam, i dziekuje za komplement. Ja sobie naprawde nie wyobrazam teraz dnia bez podziekowan za niego... Trzymam kciuki za Ciebie!
Delete