Saturday 28 April 2012

Decisions

"I can make my own decisions. I am at peace with myself" 

***

Znowu mam problem z dziaslem od mej cudownej osemki. Nie chce jej wyrywac w Anglii, a do Polski nie mam zadnych kontaktow ani namiarow. 

Wedlug L.Hay zeby i dziasla sa odpowiedzialne za podejmowanie decyzji. Jesli mamy z nimi jakis problem, zazwyczaj oznacza to, iz albo nie potrafimy podjac dezycji albo czujemy sie zle z podjetymi decyzjami, nie potrafimy ich jakos uzasadnic. Czesto jest to tez "niepozwalanie sobie na stworzenie przestrzeni psychicznej w celu zbudowania trwalej podstawy swoich dzialan." [L.Hay "Mozesz uzdrowic swoje zycie"]. 

I tak zaczelam sie zastanawiac. Uznalam, ze wszystko ostatnio kreci sie wokol mego wyjazdu do Kazachstanu i tego, ze czesc moich znajomych z Polski i rodziny nie popieraja mego wyboru. Uwazaja, ze popelniam blad, bede nieszczesliwa i nie uda mi sie tam zycie. A ja nie potrafie ich przekonac do tego, ze ja naprawde tego chce. Ze ufam Mattowi i wiem, ze wszystko bedzie dobrze. 

***

It's all happening perfectly.

***

Zmeczylo mnie to wszystko. Te ich polslowka, pytania, cisza, obrazanie sie (mama), krytykowanie itp. Przestalo mi sie chcec robic cokolwiek. Tlumaczyc im cokolwiek. Nawet przestalo mi sie chciec jechac do Kazachstanu, nie dlatego, ze moze oni maja racje, ale dlatego, ze mi sie po prostu odechcialo bronic swej decyzji. Ledwo skonczylam brac antybiotyk na zapalenie dziasla, obudzilam sie w nocy z silnie zaczerwienionym, suchym, drapiacym i bolacym gardlem. Jak juz pisalam wczesniej - gardlo to wyrazanie samego siebie. Jesli nas boli czesto zonacza, ze dlawimy w sobie zlosc, tlumimy swoja ekspresje tworcza, czujemy lek. Uswiadomilam sobie, ze od paru tygodni, a moze nawet miesiecy, odkad zaczelam chodzic na warsztaty, pisac bloga, czy zalozylam fajny watek na forum Wizaz, wszystkim dzielilam sie ze swoimi przyjaciolmi z Polski i zaczelam miec wrazenie, ze oni to wszystko neguja. Zaczelam pisac do nich emaile bardziej optymistyczne, cieszyc sie w nich z kazdej dobrej rzeczy jaka mi sie przytrafila i poczulam sciane oporu. Nie powiedzieli wprost ze uwazaja iz to co robie jest glupie, bezsensowne, ale ich reakcje, brak checi wspolpracy w tym, niemoznosci odpowiedzenia pozytywnie na moje emaile powoduje ze wlasnie tak to czuje. Jest mi z tym przykro.

***

"I can make my own decisions. I am at peace with myself" 

Friday 13 April 2012

The commandments

Niedawno mialam dziwna rozmowe z siostra. Bylo o celach zawodowych, osobistych spolecznych. Ja uznalam, ze moim celem spolecznym jako czlowieka jest wlasnie ucznie sie, zdobywanie doswiadczenia oraz dzielenie sie swoimi przezyciami. Siostra odebrala to jako "nawracanie" na sile. Wydaje mi sie, ze widzialo to tak, jak wiekszosc osob odbiera swiadkow Jehowych... Podeslala mi pare zasad, znalezionych na necie, ktorymi ona stara sie "kierowac" w swoim zyciu. 

*** 

 "Nie wyrażaj swoich opinii lub rad, jeżeli nie jesteś o to proszony. 
Nie zwierzaj się ze swoich problemów innym, chyba że jesteś pewien, że chcą o nich słuchać. 
Kiedy jesteś w cudzym domu (na cudzym terenie) okaż mu respekt lub, jeżeli nie potrafisz, nie chodź tam. 
Jeżeli gość w twoim domu (na twoim terenie) dręczy cię, traktuj go okrutnie i bez miłosierdzia. 
Nie czyń seksualnych awansów, dopóki nie dostaniesz wyraźnej propozycji współżycia. 
Nie bierz tego co nie należy do ciebie, chyba że jest ta rzecz dla kogoś brzemieniem i osoba ta "płacze", by być uwolniona. 
Nie narzekaj na coś, czemu nie musisz się poddawać. 
Nie krzywdź małych dzieci. 
Nie zabijaj zwierząt (nie-ludzi), chyba że zostaniesz zaatakowany lub będziesz potrzebował pożywienia. 
Kiedy chodzisz w "otwartym" terenie nie zaczepiaj nikogo. 
Jeżeli ktoś cię zaczepia, poproś go by przestał. Jeżeli nie przestanie, zniszcz go." 

*** 

Mi one nie odpowiadaja, nawet jesli nie traktowac ich calkiem powaznie, nawet jesli podejsc do nich na luzie i z przymrozeniem oka, one do mnie nie przemawiaja. O wiele blizsze sa mi slowa wypowiedziane przez Matke Terese z Kalkuty. Sa one pelne milosci, oddania, spokoju, ufnosci, wiary, wybaczenia, wdziecznosci. 

*** 

"Ludzie sa czesto nieracjonalni, nielogiczni i egoistyczni; niewazne - wybacz im i kochaj ich. 
Jezeli jestes mily, ludzie oskarza Cie o ukryte, egoistyczne pobudki; niewazne - badz dalej mily. 
Jezeli odniesiesz sukces, prawdobodobnie zdobedziesz falszywych przyjaciol i prawdziwych wrogow; niewazne - odnies sukces mimo wszystko. 
Jezeli jestes szczery, uczciwy, ludzie moga Cie oszukiwac; niewazne - dalej badz uczciwy i szczery. 
To, co tworzysz latami, moze byc zniszczone w ciagu jednej nocy; niewazne - buduj dalej. 
Jezeli znajdziesz spokoj i szczescie, niektorzy beda zazdrosni; niewazne - badz szczesliwy mimo wszystko. 
Dobro, ktorego dzisiaj dokonales, bedzie zapomniane; niewazne - czyn dalej dobro. 
Daj z siebie wszystko co mozesz a i tak niektorym bedzie za malo; niewazne - dalej dawaj z siebie wszystko. 

Na koniec wszystko i tak bedzie rozstrzygane miedzy Toba a Bogiem, a nie miedzy Toba a innymi..." 

*** 

"Give the best you have, and it may never be enough; Give your best anyway." 

Thursday 12 April 2012

My Purpose

"I have discovered my purpose...which is to open my heart and let the love come shining through."

***

 Kazdy z nas postawil sobie jakies cele - glownie pochodza one z obszaru "praca" lub "rodzina". Sa to nasze cele osobiste/zawodowe. A czy ktos wie, ze jest jeszcze cos takiego jak cel spoleczny? Nie jestesmy przeciez sami w spoleczenstwie. Nie zyjemy samotnie, najczesciej to nie lubimy samotnosci w nadmiarze. Nie wystarczy jednak samo "bycie". Jaki jest nasz cel istnienia w spoleczenstwie? Czy powinien sie on ograniczac tylko do naszego zycia zawodowego / rodzinnego. Owszem kazdy z nas ma blizszych i dalszych znajomych, z ktorymi spotyka sie w wolnych chwilach. Czy macie jednak cel zycia w spoleczenstwie? 

***

1. Dzisiejsza afirmacja mowi o tym, ze moim celem jest otworzenie swego serca i pozwolenie milosci na swobodne przezen przeplywanie. Naszym zadaniem jest kochac i byc kochanym. Kochac samego siebie, swoich bliskich, wspolpracownikow, nawet osoby nieznane (jedno z przykazan brzmi "Miluj blizniego swego jak siebie samego"). Kiedy my obdarzamy innych miloscia, ona predzej czy pozniej zacznie wracac do nas jak bumerang.
2. Na blogu "Gdybym Dorosla" mozna przeczytac o rangach, jakie kazdy czlowiek posiada. 
 "Według Arnolda Mindell’a, twórcy psychologii zorientowanej na proces (POP), rangi to zestaw przywilejów, odziedziczonych lub nabytych, których najczęściej nie jesteśmy świadomi." [cyt. z "Gdybym Dorosla"]
Moimi rangami sa: bycie Polka, bycie singlem, bycie ladna, bycie zdrowa, bycie pelnosprawna osoba, bycie na emigracji, posiadanie pracy, posiadanie rodziny, posiadanie partnera, posiadanie przyjaciol... Jest wiele rang, z ktorych nie zdajemy sobie sprawy. Jak wyczytuje na blogu, A.Mindell okresla miedzy innymi nasz cel jako dzielenie sie swoimi spostrzezeniami na temat naszych rang. Dzielenie sie swoimi doswiadczeniami z innymi osobami. Bardzo czesto wiele osob przezywa posiadanie danej rangi po,dobnie do nas jednoczesnie moga uwazac, ze to tylko one tak to przezywaja, moga sobie nie radzic ze swoimi uczuciami. Rozmowa z nimi na temat tych samych doswiadczen bywa bardzo budujaca. 

3. L.Hay w swoich afirmacjach czesto podkresla, ze zadaniem kazdego czlowieka, moim zadaniem jest uczenie sie od wszystkich, wszystkiego. Moim zadaniem jest rowniez nauczanie. Kazdy z nas jest zarowno uczniem jak i nauczycielem. Kazdy z nas znajdzie w swym zyciu osoby lub grono osob, ktore beda dla niego nauczycielami, jednak i on bedzie dla kogos nauczycielem. 

***

Dlatego takie wazne jest aby byc swiadomym, odpowiedzialnym, kochajacym. Aby uczyc sie z kazdej sytuacji jaka nas spotkala, aby dzielic sie swoimi doswiadczeniami z innymi. aby starac sie kochac kazdego... Jest to niebywale trudne zadanie, ale kto powiedzial, ze zycie jest latwe?

***

"I have discovered my purpose...which is to open my heart and let the love come shining through."

Wednesday 11 April 2012

Heal on All Levels

"I can heal myself on all levels."

***

Po powrocie z super urlopu, nawal pracy spowodowal utrate sil do czegokolwiek. Kolejne swieta spedzone bez rodziny (mimo ze fajnie bylo - z Ania i Anita gralysmy w Monopoly saczac drineczki). Facet daleko. Po prostu doslownie nic sie nie chcialo. O afirmacjach zaczelam zapominac, o medytacjach tez. Normalnie masakra. Trzeba z tym skonczyc. Postanowilam przeciez zmieniac sie na lepsze. Postanowilam uleczyc swoje cialo i dusze.

Uleczyc znaczy zaakceptowac rowniez kazda czesc siebie - nie tylko to co mi sie podoba, ale zaakceptowac cala siebie taka jaka jestem. Dzieki temu potrzebna mi zmiana i uzdrowienie przyjdzie szybciej. Tak mi sie przynajmniej wydaje. W to wierze i tego sie bede trzymac.

Od jutra zaczynam cwiczyc - zapisalam sie na zajecia fitness. Mam nadzieje, ze mi sie spodoba.

***

"I can heal myself on all levels."


Thursday 5 April 2012

Evening's gratitiude 65

3 dobre rzeczy:
- udalo mi sie pospac do 9 rano, co uwazam za spore osiagniecie ;
- udalo mi sie ogarnac swoj pokoj i doprowadzic do ladu uzywalnosci, co po 7 dniach rzucania wszystkiego byle gdzie i odkladania na potem graniczylo z cudem ;
- ukonczylam pisac artykul, na ktorym mi zalezalo .

3 podziekowania:
- za cierpliwosc i milosc - abym z kazdym dniem rozwijala je w sobie coraz wieksze ;
- za Matta, za to ze pozwala mi sie kochac kazdego dnia ;
- za wszystkich przyjaciol i bliskie mi osoby, za to ze sa, nawet jesli czasem kontakt nam sie urywa na jakis czas, nawet jesli ze soba nie rozmawiamy codziennie, ciesze sie, ze sa .

***
"This year I do the mental work for positive change"

Summary 02

Post powinien byl sie ukazac 1 kwietnia. Niestety ostatnie dni byly bardzo meczace. Wrocilam z urlopu 28 marca i okazalo sie, ze mam w grafiku wpisanych 7 pracujacych dni. Po 4 dniach dowiedzialam sie, ze kolezanka po 3 pracujacych dniach ma dwa dni wolnego. Sprawiedliwosc w mej pracy nie istnieje. Ale ja nie o tym.
Dzis mam swoj cudny dzien wolny. Wstalam godzine temu i nie mialam ochoty na nic. Siegnelam zatem po swe cudne karty L.Hay "Wisdom Cards" i dostalam to, na co czekalam. Zaczynamy.

***

"This year I do the mental work for positive change."

***

Czego nauczylam sie przez poprzedni miesiac? Ze gardlo jest bardzo waznym narzadem, nie tylko mowy, ale wlasnie wyrazania siebie. Przez caly ten okres powtarzalam sobie te afirmacje: "Wierze, ze zycie stoi przede mna otworem. Chce sie zmienic". Postanowilam bardziej sluchac swojego ciala oraz innych ludzi. Postanowilam byc bardziej otwarta na nowe mozliwosci. Postanowilam przestac bac sie zmian. Postanowilam otworzyc sie na nowe, bo to tylko lepiej dla mnie.
Byl to rowniez czas, kiedy postanowilam pogodzic sie ze swoja kobiecoscia i seksualnoscia. Postanowilam przestac myslec, ze faceci maja lepiej. Mam dosc uciazliwych okresow a ze tylko ja moge postarac sie to zmienic, zaczelam dzialac. Moja afirmacja na te pare dni bylo "Akceptuje moja kobieca sile. Biore odpowiedzialnosc za swoj umysl i zycie. Kocham siebie".
Do tego od poczatku marca sluchalam codziennie medytacji S.Jeffers - "Inner talk for Love".

Moja praca dalej mnie czasem irytuje, ale zlapalam sie na tym, ze przestalam obwiniac (no, przynajmniej w mniejszym stopniu niz wczesniej) swoje kolezanki z pracy czy managera. Kiedy cos mi sie nie podoba, czuje sie czyms poirytowana, staram sie zrozumiec dlaczego ja to odebralam tak a nie inaczej.
Do tego kolejne Kobiecie Dni minely mi bez tabletek - owszem bol byl, ale nie byl az na tyle silny abym brala tabletki. To duze osiagniecie.

Wiem, ze ide prawidlowa droga. Mam zamiar trzymac sie obranego kursu.

***

"This year I do the mental work for positive change."